Przemoc wobec dziecka w trochę innej odsłonie

Przemoc kojarzy nam się przede wszystkim ze znęcaniem się psychicznym i fizycznym rozumianym jako bicie, szarpanie, krzyk, wyzwiska czy bardziej skrajne jak głodzenie, pozbawianie wolności, torturowanie itp.

Jednak czy tylko tak drastyczne działania nazwiemy przemocą, czy może szereg innych naszych zachowań nosi znamiona przemocy, szczególnie tej mniej widocznej, przemocy psychicznej.

Cytując za Niebieską Linią

"Przemoc to intencjonalne działanie lub zaniechanie jednej osoby wobec drugiej, które wykorzystując przewagę sił narusza prawa i dobra osobiste jednostki, powodując cierpienia i szkody.

 

O przemocy możemy mówić wtedy, gdy zostaną spełnione 4 warunki:

  • Jest to intencjonalne działanie lub zaniechanie działania
  • Jedna osoba ma wyraźną przewagę nad drugą
  • Działanie lub zaniechanie jednej osoby narusza prawa i dobra osobiste drugiej
  • Osoba wobec której stosowana jest przemoc, doznaje cierpienia i szkód fizycznych i psychicznych

Jest to intencjonalne działanie lub zaniechanie działania. Ktoś sadzi, że wie co jest dla drugiego dobre lub daje sobie prawo do decydowania w jego imieniu. Jest, przy tym, "święcie" przekonany, że ten drugi powinien mu się "bezwzględnie" podporządkować i zaspokoić jego "jedynie słuszne" życzenia. Mając najlepsze intencje, chce spowodować, by było tak, jak on chce.

Nieważne jest tu stanowisko drugiej osoby, jej zdanie, chęci i potrzeby - ma być tak jak on sobie życzy i "to już", "natychmiast", "bez dyskusji i gadania"."

Idąc za definicją tu zaproponowaną zdecydowanie więcej działań przemocowych, tych bardziej subtelnych, często tłumaczonych dobrem dziecka lub jego bezpieczeństwem przychodzi mi na myśl.

Czy karmienie dziecka na siłę lub przy użyciu wszelakich manipulacji w momencie gdy stanowczo nam odmawia nie jest tak na prawdę przemocą, pięknie tłumaczoną troską o zdrowie i rozwój naszego podopiecznego? W domach i placówkach opiekuńczych tj. żłobki i kluby dziecięce, często mamy do czynienia z sytuacją karmienia mimo sprzeciwu dziecka, bez jego zgody i poszanowania prawa do odmowy. Dodatkowo zakładamy, że dziecko ma zjeść to co zostało przygotowane bez względu na indywidulane preferencje. W ten sposób odbieramy dziecku podmiotowość i odzieramy z szacunku. Zakładamy, że my lepiej wiemy co dla niego jest dobre i wymagamy całkowitego podporządkowania.

Czy zapianie dziecka w fotelikach w trakcie karmienia i zajęć edukacyjnych nie jest pozbawianiem go prawa do decydowania o sobie, nie jest pozbawianiem go prawa do naturalnego zgodnego z potrzebami rozwojowymi ruchu, czy nie jest to forma przemocy, którą tłumaczymy bezpieczeństwem dziecka, a tak na prawdę chodzi o nasz komfort i wygodę w procesie prowadzenia zajęć lub w czasie karmienia. Ponownie zakładamy, że wiemy lepiej czego maluch potrzebuje i wymuszamy na nim postawę zgodną z naszymi oczekiwaniami. Udajemy, że przygotowane zajęcia są adekwatne dla dziecka, a wymuszona postawa konieczna by osiągnąć cel edukacyjny lub wychowawczy.

Czy zmuszanie za pomocą kar i nagród małych dzieci do siedzenia w kółku i uczestniczenia w przygotowanych zajęciach nie jest działaniem wbrew ich potrzebom i indywidualnym predyspozycjom oraz tak naprawdę możliwościom rozwojowym. Czy samo nagradzanie i karanie dziecka nie wydaje się być już pewną formą przemocy, bo jest oczywistą manipulacją, zmierzającą do wytresowania dziecka do określonych przez nas dorosłych zachowań przy założeniu, że my wiemy lepiej co jest dla dziecka dobre.

Czy proponowanie dzieciom zajęć i zabaw zupełnie nieadekwatnych do ich możliwości i potrzeb rozwojowych nie nosi znamion przemocy. Owszem piękne prace wiszą na gazetce ściennej w naszej placówce, ale czy tak naprawdę są to prace dzieci, czy rzeczywiście małe rączki są gotowe do wykonywania zadań pod dyktando i wg określonego przez nauczycielkę/nauczyciela schematu. Czy może jest to znów forma kształtowania w dzieciach postaw uległych, nie liczenia się z ich potrzebami i możliwościami ani nawet z biologicznymi i psychicznymi uwarunkowaniami.

Czy ćwiczenie żłobkowych dzieci godzinami do przedstawienia z okazji święta jakiegoś to nie są  działania wbrew ich woli a nawet przeciwko ich potrzebom i możliwościom. Czy można zaprezentować rodzicom i światu wyreżyserowany spektakl, na który aktorzy nie wyrazili zgody, a wręcz zostali zmuszeni lub zmanipulowani, by wziąć w nim udział.

Czy zbyt mała liczba opiekunek dziecięcych w pracy nie nosi znamion przemocy zarówno w stosunku do samych opiekunek jak i dzieci, którymi się opiekują. Braki kadrowe powodują, że dzieci częściej pozostawiane są same sobie, że częściej mamy do czynienia z zapianiem dzieci w leżaczkach i fotelikach, że kadra jest zmęczona, przepracowana i przebodźcowana co może skutkować gorszej jakości opieką. To równocześnie narażanie dzieci na niebezpieczeństwo w związku z brakiem spełniania standardów higienicznych i bezpieczeństwa. 

 

Dzieci w naturalny sposób chcą sprostać oczekiwaniom dorosłych. Chcą spełnić ich prośby i wymagania mimo, że często nie są to działania zgodne z ich pragnieniami i przerastają ich możliwości. Ze wszystkich sił próbują, podporządkowują się, przestają płakać i walczyć o swoje. Czasami sprawiają nawet wrażenie zadowolonych i zainteresowanych.

Karmienie na siłę, przypinanie pasami, zmuszanie do siedzenia w miejscu, ćwiczenie i zmuszanie do występów "artystycznych", wykonywanie zadań za trudnych nie sprzyja naturalnemu procesowi rozwoju dziecka. Małe dziecko potrzebuje ruchu, zabaw adekwatnych do wieku o odpowiednim stopniu trudności, potrzebuje wsparcia w byciu samodzielnym, pragnie szacunku i uznania jego odrębności. Dziecko potrzebuje noszenia, bujania i przytulania, a nie nadmiaru zajęć pseudo edukacyjnych. Karanie i nagradzanie uzależnia od opinii otoczenia, zaburza wiarę we własną intuicję, pokazuje, że błędy są porażką, a nie drogą do osiągniecia celu.

Przykładów zachowań przemocowych w placówkach żłobkowych mogłabym tu podawać bez liku. Myślę, że warto zastanowić się nad tym czy rzeczywiście celem żłobka lub klubu dziecięcego jest podcinanie skrzydeł dzieciom zanim jeszcze na dobre im wyrosły? Może warto skupić się na podążaniu za potrzebami dziecka, za jego indywidualnymi predyspozycjami i możliwościami. Może warto pochylić się nad wiedzą już dawno odkrytą i zrozumieć etapy rozwojowe człowieka i zapewnić dzieciom takie aktywności i takie sposoby działania, które nie będą godziły w ich prawo do rozwoju w zgodzie z ich własnym rytmem oraz nie będą godziły w prawo do bycia szanowanym człowiekiem.

Wczesny okres dzieciństwa ma ogromne, a nawet rzekłabym kluczowe, znaczenie dla dalszego rozwoju człowieka. Determinuje jakim dorosłym stanie się dziecko, z jakim potencjałem wystartuje w swoje dalsze, dorosłe życie. Owszem w pamięci zatrą się obrazy ze żłobka czy klubu dziecięcego, ale ciało zapamięta i w życiu dorosłym zdecyduje o naszych możliwościach lub ograniczeniach.

 

 

zdjęcie źródło: <a href="https://pl.freepik.com/darmowe-zdjecie/portret-nieszczesliwego-nowonarodzonego-syna-w-zielonym-sliniaczku-placze-i-odmawia-jedzenia-z-lyzki-podczas-gdy-matka-cierpliwie-probuje-go-nakarmic_20920672.htm#query=p%C5%82acz%C4%85ce%20dziecko&position=21&from_view=search&track=ais">Obraz autorstwa cookie_studio</a> na Freepik